TKANKA TŁUSZCZOWA – PRZYJACIEL CZY WRÓG?

Czy zgodzisz się z opinią, że zazwyczaj każdy przeciętny człowiek walczy z tkanką tłuszczową. Pragnie się jej pozbyć i uważa, że jest to zbyteczny element naszego organizmu. Ale czy na pewno jest, aż tak niepotrzebny? Przyjrzyjmy się bliżej temu zagadnieniu.

CZYM JEST TKANKA TŁUSZCZOWA?            

Jest to tkanka zwierzęca, znajdująca się głównie w warstwie podskórnej, otacza niektóre narządy wewnętrzne. Jej rolą jest wzmocnienie i nadawanie skórze elastyczności. Odpowiada za termoizolację ciała, magazynuje nadwyżkę substancji odżywczych. Bierze udział w metabolizmie i reakcjach układu odpornościowego w naszym organizmie.

U kobiet stanowi większy pułap procentowy mieszczący się w granicy od 20-25% masy ciała. U mężczyzn powinna stanowić od 15-20% masy ciała.

CZYM RÓŻNI SIĘ BIAŁA TKANKA TŁUSZCZOWA OD BRUNATNEJ?

Biała tkanka tłuszczowa- to tkanka, która leży tuż pod skórą. Jest to magazyn nadmiernej ilości tłuszczu, którego najczęściej chcemy się pozbyć. Jednocześnie chroni nas przed utratą ciepła.

Brunatna tkanka tłuszczowa- znajduję się głęboko i otacza ważne narządy organizmu, takie jak serce, płuca, wątroba, trzustka, nerki; a także kręgosłup i duże naczynia krwionośne. Służy do spalania, w celu uzupełnienia utraconego w organizmie ciepła.

Im więcej tkanki brunatnej w organizmie tym więcej można bezkarnie zjeść, gdyż ta tkanka wszystko to co spożyjesz nie magazynuje tylko przemienia w ciepło.

JAK WYKORZYSTAĆ TEN FAKT W CODZIENNYM ŻYCIU?

Zastosuj regularność posiłków. Za każdym razem gdy coś zjemy, prowadzimy do wyładowań w nerwach brunatnej tkanki tłuszczowej. Działaj więc tak, aby Twój dzienny jadłospis składał się z wielu mniejszych posiłków. Tkanka brunatna będzie miała „więcej roboty”, a Twój metabolizm nabierze tempa.

Hipoglikemia przy złej diecie.

Czym jest zjawisko hipoglikemii? Najprościej mówiąc jest to niedocukrzenie organizmu, czyli efekt spadku glukozy we krwi poniżej normy (ok. 70 mg/dl).

Czy byłeś/aś kiedyś na diecie redukcyjnej i w czasie jej stosowania towarzyszyły Ci takie objawy jak:

– zawroty głowy

– problemy z koncentracją

– nerwowość

– drżenie rąk

– nadmierne pocenie się

– nagły spadek energii

– mdłości

– nagłe, intensywne uczucie głodu

– chłód

– uczucie pustki w brzuchu

– niewyraźne widzenie

– nieuzasadnione nagłe zmiany nastroju?

Jeśli znasz te odczucia, prawdopodobnie oznacza to że dopadło Cię niedocukrzenie krwi. Gdy pojawiają się wymienione problemy, możesz być pewien że Twój nowy program żywieniowy nie jest do końca prawidłowy i powinieneś go natychmiast zmienić. Nie dość, że stosując go ryzykujesz zdrowiem to mimo zbliżania się do pożądanej wagi, na 85% dopadnie Cię efekt jojo. Obniżenie poziomu cukru, powoduje iż stajesz się tak głodny i tak zaciekle domagasz się jedzenia, że w końcu nie wytrzymujesz i zjadasz wszystko co pojawi się na Twojej drodze, byle szybko!

Jak temu zaradzić?

Jedz śniadanie!

Jest to najważniejszy posiłek dnia, który od początku jego trwania reguluje poziom cukru we krwi. Osoby będące na diecie, często z niego rezygnują, bo wydaje im się że im później coś zjedzą tym lepiej. W międzyczasie wypiją kawę jedną lub dwie. Pominą też drugie śniadanie. Nieświadomie zjedzą coś słodkiego, bo koleżanka miała imieniny i przyniosła rogaliki, a przecież latte macchiato z pianką to nic złego. W końcu kończą pracę, ale muszą zajechać po zakupy. (Udowodniono, że człowiek głodny w sklepie spożywczym wydaję i tym samym, kupuje dużo więcej niż potrzebuje). Wreszcie wracają do domu. Jest godzina 19:00, czas kolacji i wtedy dopada ich wilczy głód. Co robią? Jedzą wszystko co wpadnie im w oko. A że są po zakupach i nabrali dużo zbędnych rzeczy mają wszystko czego dusza zabraknie. Białe pieczywo, chrupki, lody, wino, colę, leczo ze słoika do podgrzania- bo przecież nie chce im się już gotować po całym dniu…. Znasz to?

Widzisz więc, że brak śniadania to zapalnik. Jeśli nie masz rano czasu, lub apetytu wystarczy że zaczniesz od zjedzenia owocu, garstki orzechów, łuskanego słonecznika czy suszonych owoców.

Chodzi o to, aby utrzymać stały poziom glukozy we krwi z posiłku na posiłek, wówczas nawet Twój system nerwowy będzie Ci wdzięczny.

Spożywaj posiłki regularnie!

Średnio co 3-4 godziny. Masz dużo „na głowie” i zapominasz, że już pora na lunch? Ustaw sobie budzik. Nawet jeśli nie masz za dużo czasu na gotowanie i przygotowywanie sobie urozmaiconych posiłków do pracy masz wyjście. Nie poddawaj się na starcie. Większość sklepów ma w swoim asortymencie gotowe sałatki, owoce, nabiał, często świeżo wyciskane soki którymi śmiało możesz zastąpić drożdżówkę z budyniem i puszkę 7UP.

Ruszaj się!

Aktywność fizyczna, zwykły spacer, spędzanie czasu na powietrzu pomoże Ci walczyć z tak zwanymi zachciankami nie mającymi za dużo wspólnego z poziomem glukozy we krwi. Chociaż jej stały poziom, redukuje ich pojawianie się. Zachcianki będą i to zależy od Ciebie czy im ulegniesz. Wyznacz sobie dzień i godzinę kiedy pozwalasz sobie na coś innego niż dozwolone. Ustal porcję, aby nie przesadzić. Rób tak dopóki nie stwierdzisz, że już Ci to nie potrzebne. W sumie nie masz na to ochoty, tylko stało się to rytuałem który automatycznie powielasz. Aktywność fizyczna dodatkowo pozwoli Ci spalić kalorie i spowoduje wydzielanie endorfin, dzięki którym poczujesz się szczęśliwszy.

Dieta nie musi oznaczać walki, tortur, ograniczeń. Jeśli jest odpowiednio dobrana do Ciebie, a Ty nie zaczynasz z nastawieniem „po trupach do celu”, aby w jak najkrótszym czasie zgubić nadmiar tłuszczu choćby nie wiem co, spełnisz swoje oczekiwania. Nie narażając przy okazji swojego organizmu do działania w strefie awaryjnej. Nie dopadnie Cię efekt jojo i okaże się, że stałeś się spokojniejszy, bardziej zadowolony z życia. Masz więcej energii, czasu i satysfakcji z siebie. Wzrosła Twoja samoocena i sprawność fizyczna. Zaczynasz nawet radzić innym jak się zdrowiej odżywiać.

Spróbuj, nie pożałujesz.

Co z tą dietą?

Większość ludzi boi się tego słowa. Dlaczego? Gdyż kojarzy im się ono z żywieniowymi zakazami, nakazami, powinnościami, ograniczeniami itd.

Czy tak jest w istocie? No cóż to zależy od tego z jakiego pułapu człowiek startuje. Jeżeli na co dzień jego jadłospis składa się głównie z fast foodów, napojów gazowanych i słodyczy, to coś w tym jest. Ale nie popadajmy w paranoje. Przeciętny człowiek zna piramidę żywienia i wie co znajduje się na jej poszczególnych poziomach. Najczęściej nie trzyma się tych zasad w stu procentach, ale zdaje sobie sprawę z tego, co jest wartościowe w składniki odżywcze, a co mniej. Może nawet wydaje mu się, że odżywia się prawidłowo, a nawet nisko kalorycznie ale nie chudnie… Zaczyna się martwić. U kobiet pierwsza myśl to oczywiście podejrzenie chorób tarczycy, rozchwianie hormonalne. W niektórych przypadkach faktycznie, może tak być. Zaznaczam, w niektórych. Nie zawsze człowiek chce zmienić sposób odżywiania, dlatego że chce zredukować swą masę ciała, często decyduje się na to ze względów zdrowotnych lub po prostu pragnie poczuć się lepiej. Nabrać witalności, wigoru i chęci do działania.

Co odgrywa kluczową rolę w skuteczności stosowania odpowiednio zbilansowanej diety? MOTYWACJA I KONSEKWENCJA!

Jeśli zabierasz się do zmian, dlatego że mąż/ żona dał/a Ci do zrozumienia że trochę już za dużo tego ciałka do kochania, lub serdeczna koleżanka czy kolega powiedzieli Ci że zeszłego lata ten strój leżał na Tobie troooochę lepiej- nie są to najlepsze powody.

Nikt za Ciebie nie poprawi Twojego stylu życia, dlatego musisz chcieć tego sam/a, wówczas istnieje duża szansa na to że ominie Cię efekt jojo.

Efekt jojo. Dlaczego nas to spotyka? Otóż, technik, metod i typów odchudzania jest milion. Diety paleo, bezglutenowe, białkowe, kapuściane, wegetariańskie, wg kogoś i jeszcze kogoś innego itd. Owszem, jeśli ktoś nie toleruje laktozy, cierpi na celiakie, ma cukrzycę, zespół jelita drażliwego bądź ma inne problemy zdrowotne, potrzebuje konkretnych wskazówek. Reszta, może czerpać z bogactw natury pełnymi garściami. Fakt, tych naturalnych coraz mniej, ale na szczęście mieszkamy w Polsce gdzie jeszcze nie jest tak źle pod tym względem 😉

Moim skromnym zdaniem prawidłowo skomponowana dieta dla osoby zdrowej, powinna zawierać zróżnicowane składniki odżywcze. Ich formy i ilości biorąc pod uwagę jaką funkcję mogą spełniać. Niczego nie powinno być za dużo, ani za mało. Menu nie może być monotematyczne i nudne. Proponowane posiłki, powinny być komponowane tak aby smakowały, a nie wywoływały dreszcze na samą myśl. Należy wziąć pod uwagę sposób i tempo życia danej osoby. To, ile ma ruchu w ciągu dnia, czy oprócz podstawowych zajęć takich jak praca, sprzątanie, zakupy i opieka nad dziećmi robi coś dodatkowo. Znaczenie ma także wiek, płeć, budowa somatyczna ciała a także (może banalny punkt, dla niektórych) ilość czasu, który dana osoba może poświęcić w ciągu dnia na gotowanie. Zdarza się, iż otrzymujemy plan żywieniowy teoretycznie dostosowany do nas. Dieta skomponowana przez dietetyka, który uwzględnia naszą masę ciała, jego proporcje, skład, zapotrzebowanie energetyczne i ilość kalorii jaką powinniśmy przyjmować w ciągu doby aby średnio tracić kilogram masy ciała na tydzień. Wszystko super ale…. 80% składników znajdujących się w naszym nowym menu jest dostępnych tylko w sklepach internetowych, po drugie pierwszy raz masz do czynienia z takimi nazwami przypraw, olejów, dodatków. Po trzecie sumując koszta zakupów, na wstępie rezygnujesz, a nawet jeśli decydujesz się zainwestować okazuje się że musisz wziąć urlop bo brakuje Ci czasu na ich przyrządzenie. Z drugiej strony trafiasz na plan, który wydaje się w porządku. Dasz radę, wszystko wydaje się zjadliwe i nawet zachęcające. Stosujesz się do wszystkich zaleceń. Odmawiasz sobie praktycznie wszystkiego co jadałeś/aś wcześniej. Nie umawiasz się ze znajomymi, bo wiesz że to oznacza pokusy (alkohol, przekąski). Nawet zaczynasz chodzić na siłownię. Kładziesz się spać przed 22:00, żeby po kolacji nic już nie kusiło. Po miesiącu wyrzeczeń widzisz że coś zaczyna dziać się z Twoim ciałem. Spodnie są za luźne, ramiona mieszczą się w koszuli. Niby fajnie, ale każdy Ci mówi, że wyglądasz mizernie, na zmęczonego/ą. I nagle przychodzą święta…..

Po tym ciężkim miesiącu czujesz się padnięty/a. Nie masz siły. Masz już dość i chcesz znowu zacząć żyć. Nie wytrzymujesz, olewasz dietę i częstujesz się maminym sernikiem- sztuk pięć naraz. Zagryzasz to kotletem w panierce i polewasz tłuszczykiem, a na deser pierogi z okrasą!!!:D Gdzieś tam w duszy słyszysz głosik „Uważaj, dieta!”, ale stwierdzasz, że raz nie zawsze. Tyle dałem/am radę więc nagroda się należy. I tak mija drugi tydzień, a Ty znowu ledwo wchodzisz w spodnie, nie mówiąc już o koszuli. Łapiesz doła i masz pretensje do siebie i do całego Świata że dorwał Cię efekt jojo. Widocznie Twoja dieta nie uwzględniała wszystkiego co organizmowi niezbędne do codziennego funkcjonowania. Każdy z nas ma coś z łakomczucha i efekt ten możemy przypisywać słabej psychice, ale kiedy stosujesz dietę odpowiednio dobraną dla Ciebie nie powinieneś czuć się mizernie i bez mocy. Powinny wstąpić w Ciebie nowe siły witalne, tak żebyś miał/a ochotę skakać i biegać i myć okna 😉

Wówczas Ty i Twój organizm jesteście szczęśliwi i cieszycie się ze swojego nowego sposobu odżywiania. Czekasz na nowy jadłospis z utęsknieniem, a nie z ręką na sercu. Chwalisz się tym, co nowego próbowałeś/aś i jakie to było pyszne! Zachęcasz do tego innych, bo wiesz jak to wspaniale podziałało na Ciebie. Nie mówiąc o tym, że pierwszy raz w życiu Twój cukier jest na odpowiednim poziomie i nie budzisz się rano z bólem głowy. Zanim zaczniesz, zapytaj siebie czy jesteś gotowy/a, czy jesteś odpowiednio zmotywowany/a i czy masz namiar na dobrego specjalistę, który zna się na rzeczy i wie czego Ci trzeba? Jeśli na wszystkie pytania odpowiedź brzmi twierdząco- już dziś jesteś zwycięzcą!!!