Witam na imię mam Gosia. Mam 51 lat. Jestem osobą po operacji tarczycy i kochającą jeść. Zawsze byłam osobą szczupłą, jednak to zaczęło się, najpierw powoli, a potem w coraz szybszym tempie, zmieniać. Każde kolejne wejście na wagę mnie przerażało. W ciągu krótkiego czasu przytyłam 10 kg. Im więcej ważyłam, chcąc poprawić sobie humor, tym więcej zjadałam. Kiedy moja oponka zaczęła mi mocna przeszkadzać, a wykonanie skłonu sprawiało trudność postanowiłam, że dalej tak być nie może. Obserwowałam, jak osoby z mojego otoczenia, z bardzo dużą nadwagą, korzystając z pomocy pani Sandry, gubiły swoje zbędne kilogramy. To sprawiło, że postanowiłam coś zrobić ze swoją wagą. Skontaktowałam się z panią Sandrą, bardzo miłą i profesjonalną osobą. Po zapoznaniu się z moimi chorobami, nawykami żywieniowymi pani Sandra skomponowała dla mnie dietę. Wszystkie posiłki były bardzo smaczne, i co najważniejsze między nimi nie odczuwałam głodu. Organizm mój przyzwyczaił się do posiłków o stałych porach. Kilogramy i centymetry traciłam powoli ale systematycznie. Po 4 m-cach nie ma śladu po mojej dyszce zbędnych kilogramów. Jestem bardzo zadowolona z efektów naszej współpracy i bardzo polecam. Oprócz gotowych przepisów otrzymałam od Pani Sandry sporą dawkę wsparcia. Teraz tylko abym nie zaprzepaściła tego co udało nam się razem osiągnąć. Spróbujcie i Wy, zapewniam, że Wam się też uda.
Gosia
51 lat
Gosia
44 lata
Od lat nastoletnich dbałam o wagę ponieważ jako dziecko byłam bardzo pulchna. Udawało mi się to do czasu gdy rzuciłam palenie i przytyłam 17 kg. Jakieś 5kg zrzuciłam ćwicząc zajadle i makabrycznie w przeciągu 6 lat a reszta pozostała. To był dla mnie dramat, żadne ćwiczenia nie pomagały a do diety nie miałam samozaparcia a właściwie nie miałam wiedzy co i jak mogę jeść. Chodząc na ćwiczenia do Sandry dowiedziałam się że zajmuje się ona także dietami. Bardziej chodziło mi o pomoc w sposobie żywienia niż na stosowaniu rygorystycznej diety. Spotkałam się z Sandrą i opowiedziałam o swoich nawykach żywieniowych i grzeszkach weekendowych. Sandra pokręciła głową i zapytała ile chciałabym schudnąć, co lubię czego nie. Po paru dniach przygotowane miałam menu i wykaz zasad do których mam się stosować. Początek był nie łatwy ale wszystko to kwestia przyzwyczajenia. W razie jakichkolwiek pytań zawsze mogłam zadzwonić i zapytać co dla mnie jest bardzo ważne. Nasza współpraca zaowocowała tym że w ciągu 5miesięcy schudłam 10 kg i udaje mi się utrzymać wagę pamiętając o zasadach wpojonych przez Sandrę. Jestem bardzo wdzięczna za pomoc i naukę bo sama na pewno nie dałabym rady.
Moja przygoda z AFRO-FIT trwa od 2015 roku.
Po powrocie z wakacyjnej przerwy postanowiłam zrzucić parę kilogramów korzystając z fachowej pomocy.
Dieta jaką ułożyła mi trenerka Afro-Fit opierała się głównie na wprowadzeniu zdrowych nawyków żywieniowych do mojego życia – które pozostaną ze mną już NA ZAWSZE!!
Podczas stosowania się do wskazówek udzielonych mi przez trenerkę-uświadomiłam sobie, że w diecie nie chodzi o to aby się głodzić (jak to wcześniej ze mną bywało stosując różnego rodzaju diety) ale o to aby jeść zdrowe, zbilansowane posiłki – a te, które zaproponowała mi Sandra były:
– szybkie w przygotowaniu – a to ogromna zaleta
– rozpisane krok po kroku, więc nie sprawiały mi żadnej trudności w kuchni, a co najważniejsze
– naprawdę się nimi najadałam i były pyszne 🙂
Skomponowana dieta połączona z moją aktywnością fizyczną:
Poniedziałek: Płaski brzuch
Wtorek: Streching
Środa: Spinning
Są to godzinne treningi w miłej atmosferze 🙂
Czwartek: Kardiomet
Przyniosły następujące efekty:
WAGA przed 59 kg —> po 55 kg
UDO przed 53,5 cm —> po 50,5 cm
PAS przed 74,5 cm —> po 71,5 cm
RAMIĘ przed 27 cm —> po 25,5 cm
BIODRA przed 96 cm —> po 91,5 cm
Wniosek nasuwa się sam: Trenerka Afro-Fit Sandra Miłosz- Pawełkiewicz to właściwa osoba na właściwym miejscu, profesjonalna w każdym calu!!! – Szczerze polecam 🙂
Monika
31 lat
Pati
38 lat
Moja przygoda z fitnessem rozpoczęła się 17 lat temu. Namówiła mnie moja koleżanka z pracy. Początkowo była to dla mnie fajna forma spędzania wolnego czasu i jest nadal, ale dopiero od niedawna mogę powiedzieć, że stało się to dla mnie stylem życia JA wszystko za sprawą Crossfitu. Ale o tym później…
Przez te kilkanaście lat ćwiczyłam z różnymi trenerkami i setki osób przewijały się na zajęciach, na które chodziłam. Jedni trenują, bo Sylwester, inni, bo wakacje w Egipcie i trzeba jakoś wyglądać, a ja trenowałam po prostu J Z biegiem lat doszłam do wniosku, że te zajęcia fitness zaczynają już mnie powoli nudzić… I wtedy przyszedł mój dzień… Instruktorka fitness zrezygnowała z prowadzenia zajęć… plajta pomyślałby ktoś, ale nic bardziej mylnego w moim przypadku, bo ta sama koleżanka, która zabrała mnie 15 lat temu na pierwsze zajęcia fitness zaproponowała mi, że może spróbujemy na Crossfit. Mina moja była bezcenna… pomyślałam, ja i Crossfit? Prędzej ducha wyzionę niż dotrwam do końca treningu… Minął rok od pierwszych zajęć, a ja nie umiem już bez tego żyć 🙂
Dobra, wystarczy o mnie… napiszę Wam teraz tak naprawdę przez kogo ta miłość do Crossfitu 🙂
Ja nazywam ją ZOUZA… ma różne ksywki w towarzystwie naszej grupy Crossfit. Oficjalnie to nasza trenerka Sandra 🙂 Malutka, drobniutka, sympatyczna istotka… i to by było na tyle… wchodzisz na trening i cała historia o aniele w spodenkach się kończy.
A teraz na poważnie. W jednym krótkim zdaniu mogłabym napisać po prostu: „Odpowiednia osoba na odpowiednim stanowisku :). Profesjonalna, dokładna i sumienna. Spróbuj spóźnić się na trening, a zabije Cię spojrzeniem… Cierpliwa i spokojna… wystarczy, że spojrzy na ciebie wzrokiem bazyliszka i odechciewa Ci się jakiegokolwiek marudzenia.
Wyzwala u wszystkich pozytywne emocje podczas treningu a jej kreatywność pozwala w sposób zdecydowany zmotywować nas do rywalizacji sportowej. Zawsze podchodzi indywidualnie do każdej osoby trenującej, doradzi, podpowie. Jest otwarta na wszystkie nasze problemy treningowe, ale i nie tylko te :). Potrafi dać nam wycisk i zmotywować jak nikt inny. Dzięki niej atmosfera na treningach, przed i po jest wyśmienita.
A zapomniałam dodać… pozytywnie zakręcona wariatka i to jest na drugim miejscu po ZOUZIE!
W ciągu ostatniego roku treningów z Sandrą osiągnęłam wyniki jakich nie miałam przez 15 lat. Zrozumiałam, że jak zjem po treningu to nie przytyję, i że 5 posiłków dziennie to nie grzech, że pompek damskich nie można robić do końca świata, a gumę do podciągnięć na drążku wymieniać trzeba co jakiś czas na inny kolor 🙂 Dołożyłam do tego jeszcze trochę swoich chęci i ambicji ponad przeciętność i teraz patrzę w lustrze na siebie z lekkim uśmiechem 🙂 Trening jest zawsze na najwyższym poziomie, przygotowany, przemyślany, rozpisany… no chyba, że nie jest to wtedy idzie na żywioł, czyli cała ONA 🙂
Może nie wyglądam jeszcze jak milion dolarów, ale Sandra już nad tym pracuje 🙂 Rozpisała mi dietę treningową, kontroluje moje postępy, a jej zaangażowanie osiąga maksimum.
Mogę śmiało powiedzieć, że trening z Sandrą to litry potu, jęki i ból… łatwo nie jest, ale wyniki jakie osiągasz wynagradzają Ci cały twój wysiłek i czekasz tylko na następny trening.
Myślę, że każda osoba, która miała z nią kiedyś do czynienia potwierdzi w 100% moje słowa. A już na pewno nasza grupa Crossfitowa podpisze się pod tym obiema rękami!
P.s. Moje ostatnie wnioski z zakupów… łapa się nie mieści w bluzkę i wcale nie wzięłam mniejszego rozmiaru 🙂
Wielkie dzięki Sandra a przede wszystkim za to, że dzięki Tobie poczułam, że jestem najlepsza!